Type and press Enter.

Z archiwum hair metalu #12 / Pechowy blondyn

Jaką cenę przychodzi zapłacić za sukces, wiedzą tylko Ci, do których drzwi sukces raczył zastukać. Jedni radzą sobie z tym gościem lepiej, inni gorzej. Dziś mam dla Was opowieść o muzyku, którego ciągłe wzloty i upadki sponiewierały do tego stopnia, że od dwudziestu lat, mimo niewątpliwego talentu, nie zdołał wydać ...

Z archiwum hair metalu #10 / Natapirowany omnibus

Długo opieraliśmy się naciskom, by powrócić do naszego słynnego cyklu o hair metalu; wreszcie napad nieznanych sprawców na babcię autora i potraktowanie jej skalpu lakierem do włosów uświadomiły mu, że nie jest już panem swego czasu. Zapraszamy zatem! Dziś bierzemy na tapet artystę, któremu statusu artysty właśnie długo odmawiano. Obecności ...

Z archiwum hair metalu #6 / Miłość pełna nienawiści

Dzieje uformowanej w roku 1979 amerykańskiej grupy Dokken mogłyby posłużyć do sformułowania definicji lat osiemdziesiątych w muzyce, w których to zespół zanotował największe sukcesy. Historia kapeli zawiera wszystkie niezbędne elementy – obcisłe spodnie, natapirowane kłaki, trudności z przebiciem się na rynku, kłótnie między członkami zespołu rozstrzygane niekiedy aż na sali ...

Z archiwum hair metalu #2

Wracamy z naszym autorskim cyklem wydobywającym z otchłani niebytu muzyków tyle owłosionych, co zapomnianych. Dziś, dzięki Remigiuszowi Mrozowi na tapet a nie na tapetę, bierzemy dwa zespoły, które mimo dużego nagromadzenia talentu oraz naprawdę dopieszczonych utworów, nie osiągnęły zakładanego sukcesu. Pierwszym z nich jest Lillian Axe. Grupa z Nowego Orleanu ...

Z archiwum hair metalu #1

Być może zauważyliście, iż od jakiegoś czasu na Statku nie rozbrzmiewają już tak często przebojowe pieśni. Załoga musi machać wiosłami w złowrogiej ciszy, a wszystko to na skutek akcji Czytelników, którzy w proteście przeciw gatunkowej monotonii serwowanych melodii, przez dwa dni okupowali naszą redakcję, uniemożliwiając dostarczanie do niej śmieciowego jedzenia ...

Zakładnicy sukcesu / EUROPE

Europe. Twórcy największego być może przeboju lat osiemdziesiątych. I oczywiście niewolnicy tegoż przeboju. Nigdy nie pozbędą się etykietki tych pudli od „The Final Countdown”. Nigdy nie zmaleje też zapotrzebowanie na chałturzenie tego kawałka z playbacku w telewizjach śniadaniowych i podwieczorkowych całego świata. Mało kto jest świadom, że grupa reaktywowała się ...