Książka Dersu Uzała to – jak się później okazało – część druga kronik topograficzno-etnicznych ekspedycji po tajdze Dalekiego Wschodu, rosyjskiego, wojskowego badacza Władimira K. Arsenjewa.
Po tytuł ten sięgnąłem kompletnie oczarowany majestatycznym i magicznym filmem Akiry Kurosawy (pod tym samym tytułem), który był mniej lub bardziej dokładną ekranizacją naukowych zapisków Arsenjewa z jego wypraw do Kraju Ussuryjskiego z lat 1902-1908.
Książka ma charakter kroniki wyprawy naukowo-badawczej. Autor bardzo dokładnie opisuje w niej topografię badanego terenu, jego klimat, geologię i roślinność. Występującą tam zwierzynę jak i napotkany, lokalny lud. Całe te badawcze podejście może być zatem dla czytelnika nieco nużące i niestety, ździebko takie jest.
Sama ilość i opisy napotkanych tam rzek, ich dopływów, czy okolicznych gór przyprawia o lekki zawrót głowy i powoduje silne reakcje obronne przed dalszym tego czytaniem! Gdyż czytelnik prawdziwie i niemal dosłownie przedziera się razem z bohaterami tej historii – Arsenjew, kilku wojskowych strzelców oraz lokalnych przewodników – przez te bezkresne lasy i rzeki rosyjskiej tajgi!
Pobudka wcześnie rano. Herbata i zwijanie majdanu. Podróżowanie do następnego etapu/celu wyprawy. Opisywanie go, a potem obozowanie, polowanie, jedzenie i spanie. I tak od początku do końca! Książka zdecydowanie nie porywa… Ale…
Ale poza tym wszystkim, jak te przysłowiowe bombki w cieście, znajdziemy tu jeszcze przeżywane tam przygody! Historie krótkie, acz niezmiernie emocjonujące, barwne, klimatu pełne i w napięciu trzymające! Pasjonujące słowem jednym!
Deserem jednak tutaj prawdziwym, a niewątpliwie przepysznym, jest legendarna i magiczna wręcz postać myśliwego i tropiciela z plemienia Nanajów/Goldów, niezapomnianego i autentycznego, głównego przewodnika wyprawy, a później przyjaciela Arsenjewa – tytułowego Dersu Uzały.
Nie sposób się nim nie zafascynować, nie podziwiać go, nie być nim oczarowanym! Postać to niezmiernie prosta, niemal prymitywna na pierwszy rzut oka. W krótkim czasie cała wyprawa przekonuje się jednak – a czytelnik razem z nią – jak niesamowitym człowiekiem jest Dersu, dla którego tajga od zawsze była domem.
Zespolony niemal z tą surową, piękną naturą. Bardzo skromny, całkowicie bezinteresowny i oddany ekspedycji oraz wszystkim istotom tajgi. Bez wyjątku i rozróżniania – ptak to, czy człowiek. Z głęboką, dziecięco naiwną wiarą w ludzką dobroć, sprawiedliwość i braterstwo w przetrwaniu w dziczy. Dersu jest kryształowy, przez doświadczenie nieomylny też w osądach. Zapewne został nieco wyidealizowany przez Autora, ale koniec końców finalne kartki książki są autentycznie rozdzierająco bolesne..
I głównie za te prawdziwe Emocje, za Opowieść o tym Człowieku, przy którym cała ta badawcza wyprawa była dla mnie tylko tłem, otoczką i czymś ledwie koniecznym, aby tylko móc pobyć, poznać kawałek życia, myśli i zachowania niesamowitego Golda, książkę tę od serca polecam, i do rychłego jej zapoznania namawiam! Tak samo jak i do obejrzenia nieśmiertelnego dzieła Kurosawy. Bo jedno i drugie to prawdziwa, zapomniana już dawno magia!
Kapitan MO
Ilustracje w tle: Kadry z filmu „Dersu Uzala” w reżyserii Akiry Kurosawy, 1975
Okładka: Władimir K. Arsenjew, Dersu Uzała, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2010