Type and press Enter.

Chodź ze mną na pogrzeb Apollina / Pamiątki z pożaru Itaki #6 / Herbert

Do Apollina

1
Cały szedł w szumie szat kamiennych
laurowy rzucał cień i blask

oddychał lekko jak posągi
a szedł jak kwiat

we własną zasłuchany pieśń
lirę podnosił na wysokość milczenia

zatopiony w sobie
źrenicami białymi jak strumień

kamienny
od sandałów
do wstążki we włosach

zmyślałem twoje palce
wierzyłem twoim oczom
bez strun instrument
ręce bez dłoni

oddaj mi
młody okrzyk
wyciągnięte ręce
i głowę moją
w ogromnym pióropuszu zachwytu

oddaj moją nadzieję
milcząca biała głowo

cisza –
pęknięta szyja

cisza –
złamany śpiew

2
Pierwszego dnia młodości
nie dotknę cierpliwy nurek

wyławiam teraz tylko
słone strzaskane torsy

Apollo śni się po nocach
z twarzą poległego Persa

mylne są wróżby poezji
wszystko było inaczej

inny był pożar poematu
inny był pożar miasta
bohaterowie nie wrócili z wyprawy
nie było bohaterów
ocaleli niegodni

szukam posągu
zatopionego w młodości

pozostał tylko pusty cokół –
ślad dłoni szukający kształtu

W życiu każdego młodego człowieka nadchodzi wydarzenie, które zmienia go na zawsze: narodziny ideału. Pojawia się obraz, inspirowany jakimś człowiekiem (chłopak, dziewczyna, przyjaciel, gwiazdor muzyczny czy filmowy, trzy kropki) lub dziełem człowieka (książką, filmem, piosenką, ideą, postacią, krainą, trzy kropki). Ideał składa się w niewielkiej części z żywej skóry, w największej – z aksamitnej piany snów i marzeń. Po narodzinach ideału i euforii, jaką wzbudza każde nowe życie, przychodzi czas na wychowanie. Po trudach wychowawczych ideał opuszcza gniazdo i usamodzielnia się. Jest to dramatyczny moment, który należy opłakać. Ideał nieopłakany powraca jak senny koszmar i może wyrządzić wiele krzywd na jawie.

Płacz jest doświadczeniem oczyszczającym. Wiedzieli to już Starożytni. Nie potrzeba nam ich wiedzy jako dowodu, potrzeba nam ich wiedzy jako lustra.

W eseju Lekcja łaciny Zbigniew Herbert ponownie opłakuje rozstanie ze swoim ideałem. Aby złagodzić ból – ból ponownego powrotu do tamtej krainy – nazywa swojego nauczyciela łaciny Grzesiem. Grześ to kamrat, starszy kolega, starszy drużynowy.

Z czasem lekcje składały się nie tylko ze żmudnych tłumaczeń, szlifowania gramatyki, ale część ich była poświęcona kulturze i cywilizacji antycznej. Zgłębiliśmy tedy nie tylko tajemnice koniunktiwu, ale poznawaliśmy życie codzienne w stolicy imperium, uzbrojenie legionisty, rytuał Saturnaliów.
Oczywiście, był to Rzym wyidealizowany. Rzym cnót obywatelskich, surowego męstwa. Ani skandaliczne życie Cezarów opisane przez Swetoniusza, ani obscena z szynków Pompei nie kalały naszej świadomości. Scypion Starszy, Katon, Grakchowie, dobrzy cesarze z rodu Antoninów podawani byli jak wzory godne naśladowania.

Bez wątpienia ideał jest podstawowym składnikiem pedagogiki. Zmysły estetyczny i etyczny rzeźbi się w kamieniu posągów i w arkadyjskiej pianie. „Wzór godny naśladowania” też miał przed oczami jakiś wzór. Od którego, to oczywiste, odszedł. Trzeba odejść, aby znaleźć siebie.

Zbigniew Herbert szuka siebie w wierszach Struny światła. Urządza pogrzeb bogu, w którego wierzy. Zaprasza do swojego prywatnego konduktu wszystkich, którzy polegli pod Troją: przyjaciół, nieprzyjaciół, znajomych, nieznajomych. Wojna o Troję, która wybuchła w 1939 roku, była pożarem świata. Zapłonęły książki i posągi. Zginęli ludzie, których znaliśmy lub nie. Nie zdążyliśmy się pożegnać. Herbert zaś mówi swoimi wierszami „Dlaczego ocalałem?”. Herbert wie, że żadna legenda kombatancka o sobie samym nie ugasi jego bólu. Nie poda gotowej do wystrzału broni Tadeuszowi Gajcemu, nie opatrzy mu rany, nie złoży przysięgi prosto w oczy. Troja spłonęła i rozpacz miesza zmysły, rozpacz nie dowierza, rozpacz miota antyzaklęcia.

inny był pożar poematu
inny był pożar miasta
Bohaterowie nie wrócili z wyprawy
Nie było bohaterów
ocaleli niegodni

Pogrzeb Apollina – pogrzeb wierszem – jest pożegnaniem i przysięgą. Przysięgą składaną pozornie tym, których już nie ma, a tak naprawdę, najpierwotniej – samemu sobie. „Ocalałem po to, żeby żyć”. Wiersze Struny światła są szukaniem własnego głosu na pogorzelisku.

szukam posągu
zatopionego w młodości

pozostał tylko pusty cokół –
ślad dłoni szukający kształtu

Szukam posągu. Szukam młodości. Szukam kształtu. Szukam Grzesia: przerwanej lekcji łaciny.

Pracowaliśmy w pocie czoła. Zbliżała się pora owocobrania: w następnym roku mieliśmy przejść do poezji Katullusa i Horacego. Ale wtedy wkroczyli barbarzyńcy.

Bez pożegnania Apollina, bez opłakania Troi, nie byłoby ani Pana Cogito, ani Barbarzyńcy w ogrodzie. Pożar Troi, najazd barbarzyńców były wydarzeniami okrutnie towarzyszącymi procesowi, który był niczym innym, jak dojrzewaniem ideału do opuszczenia gniazda. Jeśli ideał zamieszka w nas bezkrytycznie, jeśli będziemy go karmić, ocierać łzy i podzielać jego zdanie, nie dojrzejemy. Będziemy coraz starsi i nie odnajdziemy siebie.

Dlatego jako czytelnik tej poezji też dołączyłem do konduktu niosącego strzaskany tors Apollina. Wiedząc, że i ja żegnam swoich poległych. Że i ja odprowadzam swój ideał na ważny autobus, ważny pociąg, ważną drogę. Jest żal – konieczność, żal na drogę.

____________________

Zbigniew Herbert, Wiersze zebrane, Kraków 2008, str. 20-21.
Zbigniew Herbert, Labirynt nad morzem, Warszawa 200, str. 167-197.

Mersault

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *