Type and press Enter.

Kazimierz Brandys / Wariacje pocztowe

Podczas ostatniej wizyty we Wrocławiu widziałem się z Utracjuszem i gdy książkowa dyskusja o tym, co aktualnie czytamy, czym gardzimy a co uwielbiamy wybuchła na dobre, powiada mój rozmówca: „Wariacje pocztowe Brandysa, to jedna z lepszych książek jakie czytałem!”. A jako, że to jegomość szalenie powściągliwy i ostrożny w wydawaniu podobnych, otwarcie superlatywnych opinii, od razu po powrocie do domu przeczesałem internet i książkę zamówiłem.

Książka Brandysa jest w swojej formie tworem cokolwiek egzotycznym, to powieść epistolarna – narracja odbywa się tutaj na kartach kolejnych listów. Autor maluje rozciągającą się na przestrzeni trzech wieków korespondencję ojców i synów, epizodyczne, fragmentaryczne losy kolejnych pokoleń rodziny Zabierskich. List ojca do syna, odpowiedź i przeskok do kolejnego pokolenia, oto rytm Wariacji.

Specyficzne tworzywo jakim jest list, oraz zażyłość relacji między synami a ojcami, sprawiają, że snutym opowieściom towarzyszy szczególna intymność, bliskość, poufałość, czasem czułość. To szalenie osobiste momenty wyznawanych prawd, zapewnień o tęsknocie, ale czasem także wylewane po wielu latach żale, chwile wielkich szczerości i pretensji; rany są tu zasklepiane i zadawane, tutaj nikt nie pośredniczy, cała powieść to bezpośrednie spotkania, odbywające się na zapisanych atramentem kartach. I kolejne opowieści śledzi się z niekłamaną ciekawością, w końcu wtykanie nosa w cudze sprawy leży w naszej naturze, prawda? A Brandysowi udało się uchwycić ten szczególny rodzaj intymności, towarzyszący odwlekanym nieraz na dekady wyznaniom między ludźmi sobie najbliższymi.

Jako czytelnicy, wiemy co prawda tylko tyle, ile powiedzą nam bohaterowie, ale przecież ich życia odbijają się echem w kolejnych pokoleniach, w kolejnych listach, które, nieraz, jedną małą wzmianką rzucają nowe światło na znane nam już wydarzenia. I tak pojawiają się opowieści-łgarstwa, demaskowane przez kolejne pokolenia. Między tymi zamkniętymi całościami tętni życie, którego czytelnik dostrzec nie może, musi zdawać się na to, co opowiadają kolejne postaci. Niejednokrotnie będziemy tutaj świadkami spowiedzi z całego życia, wyznawania wielkich prawd, ale i prób wybielenia się, tłumaczenia kolejnych błędów, plotek, kompromitacji. A ile w tym szczerości, a ile obłudy? Każdy czytelnik musi rozstrzygnąć we własnym śledztwie.

Na kolejnych stronach dźwięczy nigdzie nie wypowiedziane echo przemijania. Tego, jak znikamy. To, co kluczowe w jednym pokoleniu, w drugim jest powtarzane jako rodzinna anegdota, w trzecim jest już zniekształconym mitem, czwarte pokolenie nie pamięta już nic. Ma swoje, nowe, najważniejsze sprawy, z których zostanie tyle samo, co z tych poprzednich. I zażyłość i czułość między kolejnymi spoiwami tego łańcucha, jakkolwiek prawdziwe i silne by nie były, nie są w stanie niczego ocalić. I Brandys wcale się o tym nie rozpisuje, nie gdyba, nie prowadzi dysputy o przemijaniu – on maluje tutaj surowy portret znikania, pokazuje nam to jak na dłoni z chirurgiczną precyzją! Jak los pojedynczego człowieka tonie w losach rodziny, te z kolei giną w dziejach jako takich.

Już posiadając wszystkie wymienione dotąd elementy, książka Brandysa byłaby dziełem wyjątkowo ciekawym i wartym uwagi, ale do wymienionych dotąd mocnych stron, dodać trzeba jeszcze jedną i to najważniejszą – niesamowitą wyobraźnię i humor autora. Kiedy brałem książkę do ręki, nie miałem prawa spodziewać się ogromu fanaberii, które w niej znalazłem! Czegóż bo można spodziewać się po korespondencji ojców i synów? A znajdziemy tu tajne bractwa, zoofilię, autokanibalizm, pojedynki, morderstwa, podejrzane sekty… Mnóstwo tutaj absurdalnych zdarzeń, mnóstwo nagłego, ostrego humoru, celującego w polskie wady i przywary w zadufanie, w nadmierną pewność siebie, w ludzkie ułomności i krętactwa; mnóstwo dziwactw, a wszystko to przeplecione burzliwym nurtem polskich dziejów i osobną, choć nierozerwalnie z nim złączoną historią rodziny Zabierskich.

Dostajemy zatem powieść epistolarną o mocnych elementach awanturniczych i przygodowych, ze sporą domieszką powieści historycznej i rodzinnej sagi, tonącą w humorze, pełną przerysowanych i zaskakujących wydarzeń. To jest rzecz absolutnie wyjątkowa i egzotyczna, zaskakująca i porywająca, napisana z wielką świadomością i smakiem. Jeśli ktoś szuka jakiegoś powiewu świeżości w swoim czytelniczym życiu, nie powinien się dwa razy zastanawiać, tylko w te pędy gonić do biblioteki, albo na zakupy!

niesławne p

autorka zdjęcia głównego to Ylanite Koppens, adres do jej galerii: https://www.pexels.com/@nietjuh

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *