Type and press Enter.

APOKRYFY POLSKIE O ŚWIĘTYCH I CZARTACH, XSIĘGA SZÓSTA / ŚWIĘTY MAREK EWANGELISTA

A Pan Jezus siedzi w niebie i skarg wszystkich cierpliwie słucha. Skarg zaś do nieba unosi się tyle, że aż uszy rozboleć mogą, więc gdy brzmią za głośno, wysyła Zbawiciel na ziemię posłów swoich, coby narzekania wszystkie skrzętnie w księgach spisywali i do nieba przynosili. I nikt w tych poselstwach nie prześcignie czterech Ewangelistów, mistrzów pióra, w księgach obeznanych.

I płynie tak larum z wszystkich krain ludzkich, ale w żadnej z nich nie jest tak głośne, jak w kraju nad Wisłą, dobrze więc Ewangeliści ziemie tamtejsze znają i żeby oszczędzić Zbawcy świata frasunku, sami sobie dyżury wyznaczają, rok na cztery dzielą części i w biblijnej kolejności schodzą, by spisywać wszystkie skargi na ziemiach polskich wykrzykiwane.

Świętemu Markowi, jako że jest drugi, zawsze wiosna w udziale przypada, co świętego cieszy wielce. Lwa swojego stroi tak, by ludzie w nim przerośniętego osła widzieli, ryku zakazuje i od początku kwietnia do końca czerwca między Krakowem, Lublinem, Gdynią a Wrocławiem krąży, wszystkie małe wioski i wielkie miasta po drodze odwiedzając. Księgę ciężką przy tym dźwiga a z nią pióro zaostrzone.

Jedzie więc święty polną drogą i z wiejskiej chaty nagle głośne krzyki słyszy. Chłop tam na babę krzyczy, pędzi więc święty na lwie za osła przebranym, przez podwórze mleczami zarosłe, do drzwi puka, do izby wchodzi, księgę otwiera, pióro wyciąga, ucha nadstawia i słucha. Chłop żali mu się, że cały dzień w polu robi, a jak do chaty wraca, to zupa zawsze za słona. Baba na to, że jak gorzałkę pół dnia pije, to i smak nie działa jak powinien. Święty słucha i z poważną miną piórem w księdze znaki kreśli, wszystkie skargi do nieba trafią, zapewnia i w drogę dalszą rusza.

I jedzie dalej święty, przez dwór wielki przejeżdża i z pałacu pięknego nagle głośne krzyki słyszy. Jaśniepan tam na córkę krzyczy, pędzi więc święty na lwie za osła przebranym, przez ogrody różane, do drzwi puka, do pałacu wchodzi, księgę otwiera, pióro wyciąga, ucha nadstawia i słucha. Ojciec żali się, że najmniej raz w tygodniu fircyków musi z pałacu po nocy wyganiać, bo do panny w grzesznych sprawach się zakradają, a że nieraz i z gołą dupą przez krzaki różane uciekać muszą, to akurat jest sprawiedliwość boska! A córka na to we łzy, i że najzmyślniejszy ogrodnik, choćby róż i milion zasadził, miłości na drodze nie stanie, wykrzykuje. Święty słucha i z poważną miną piórem w księdze znaki kreśli, wszystkie skargi do nieba trafią, zapewnia i w drogę dalszą rusza.

I jedzie święty przez miasto, ulicą wybrukowaną przejeżdża i z karczmy nagle głośne okrzyki słyszy. Krzyków tam co nie miara, pędzi więc święty na lwie za osła przebranym, piękne donice z bratkami na parapetach mija, do drzwi łomoce, do karczmy wchodzi, księgę otwiera, pióro wyciąga, piwo zamawia, ucha nadstawia i słucha. A tam jeden krzyczy, że karczmarz tu chyba do piwa sika, tak podle to piwo smakuje. Karczmarz przyznaje, że rzeczywiście mu się zdarza, ale tylko przy podejrzanej klienteli, co by z grzechem pijaństwa walczyć, a że cała jego klientela podejrzana, to już nic za to nie może. Święty słucha i z poważną miną piórem w księdze znaki kreśli, wszystkie skargi do nieba trafią, zapewnia i w drogę dalszą rusza.

Przejeżdża tak całą ziemię polską, z południa na północ i z zachodu na wschód i jak już wszystkie skargi wysłucha i wszystkie w księdze umieści, wraca do nieba, zdać Panu Jezusowi relację, po drodze mija jeszcze świętego Łukasza na ziemię schodzącego.

Siada z Synem Bożym w rajskim ogrodzie i raport zdaje, księgę razem przeglądają, lew śpi w trawie. Tutaj spotkałem chłopa z babą, o sól i gorzałkę się kłócili, powiada Ewangelista i palcem pokazuje. A Pan Jezus dziwi się, bo w księdze nic zapisane nie jest, tylko piękny rysunek z mleczami na całą stronę. Przerzuca więc kartkę, a tam krzew różany. Święty wyjaśnia, że to sprawy sercowe pewnej młodej damy. Kartkuje Pan cały tom wielki i nie znajduje choćby jednego słowa, same kwiaty, od deski do deski. Wybucha na to śmiechem, świętego po plecach klepie i nie gniewa się wcale, przecież wszystko to i tak dobrze wie i zna.

A gdy już rozbawiony Stwórca za drzewami znika, z krzaków rajskich wyskakuje zniecierpliwiona Tereska, co to ją nazywają małą i do Marka się dosiada, księgę w rączki bierze i nim jeszcze przeglądać zacznie, pyta Ewangelisty: masz bratki? Mam, mam.

psubrat paweł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *