Type and press Enter.

Bardzo krótko / W.G. Sebald / Pierścienie Saturna

Proza to bardzo ulotna, do tego stopnia, że treść przeczytana poprzedniego dnia, następnego nie gościła już w mojej głowie, tylko lewitowała gdzieś w niezmierzonych przestrzeniach. Zaiste fatalny błąd popełnił Sebald, nie decydując się nigdy na udział w kursie kreatywnego pisania; wiedziałby wówczas, że należy pisać krótsze rozdziały.

Podobnie jak w „Austerlitzu”, zmaga się tu z historią, ale tym razem plan jest szerszy, czasowo oraz terytorialnie, i obejmuje nie tylko XX wiek czy II wojnę światową, ale również chociażby brzemię kolonializmu. „Pierścienie Saturna” to przy tym dość swobodny ciąg skojarzeń i dygresji, a materia autobiograficzna jest tu tworzywem, które, delikatnie ugniatane, formuje się zarówno w olśniewające, uniwersalne alegorie, jak i w skromne, poruszające obrazy.

Szczególną uwagę zwraca prosty, lecz genialny zabieg narracyjny, kiedy to kolejni z bohaterów, relacjonujący bezimiennemu narratorowi swoje historie, zazwyczaj własne przeżycia, płynnie zawłaszczają jego rolę i choć podmiot się nie zmienia, zmianie ulega osoba: z trzeciej na pierwszą. Ta sztuczka doskonale oddaje siłę opowieści, uosabiającej samą literaturę, która pozwala wtopić się w cudzą skórę i zostawić własną tożsamość gdzieś daleko.

Sam narrator również zasługuje zresztą na chwilę uwagi – jest to bodajże moja czwarta lektura z rzędu, w której jego związki z autorem pozostają bliskie, ale niedookreślone. Jego wzrok jest jednak nieustannie skierowany ku światowi zewnętrznemu, nie wewnętrznemu. A ponieważ pielgrzymka jest angielska, Sebald raczy nas próbkami angielskiego humoru, racjonowanymi bardzo skąpo i zawsze z zaskoczenia.

A gdyby odrzucić na chwilę kuszące tropy interpretacyjne, jakie poddaje w posłowiu Maciej Płaza, w ostatnich stronach tej książki można by się dopatrzyć zjadliwego pamfletu na naród niemiecki, który wciąż od nowa chce za bardzo, nieuchronnie fundując Europie kolejny koszmar, lub, słowami Kazimierza Brandysa, nigdy nie zwiedza, bo zawsze jest w podróży służbowej: przed lub po inwazji.

utracjusz

Ilustrację wykonał niesławny paweł m na podstawie zdjęcia portu w Lowestoft.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *