Peter Watts, Rozgwiazda, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak, czerwiec 2023
No, to wylądowałem z Rozgwiazdą, wydaną właśnie na nowo debiutancką powieścią Petera Wattsa, oryginalnie powstałą w 1999 roku (to dość ważne, biorąc pod uwagę trafność i aktualność niektórych z poruszanych tematów, ale o tym później), książkę czytałem zresztą po raz drugi, ale każda okazja do powrotów do Wattsa to jest dobra rzecz.
Książka opowiada o losach załogi podwodnej stacji badawczej, osadzonej gdzieś na dnie Oceanu Spokojnego pod kilkoma kilometrami wody. Już samo otoczenie sprawia zatem, że debiut Wattsa samoistnie staje się opowieścią o izolacji i życiu w ekstremalnych warunkach, w wielkiej czerni, w świecie zupełnie obcym i wrogim. Gdy pisałem o niej po pierwszej lekturze (dwa, może trzy lata temu), pamiętam, że totalnie porwało mnie to studium czerni, patrzenia w otchłań, pod wpływem której w bohaterach budzą się bardzo pierwotne rzeczy. Tego, że żeby pewne rzeczy ze środka wydobyć, potrzebne jest wielkie ciśnienie, wielka czerń dookoła. Dużo w tym wszystkim prawdy o człowieku jako takim.
Sporo przestrzeni poświęca Watts iskrzeniom między poszczególnymi postaciami w pierwszej części książki, w której główny zarys fabuły nie jest jeszcze wyraźnie widoczny. Dużo tam narastających konfliktów, wynikających ze wspólnej izolacji i z historii każdego z bohaterów – autorowi uwidziało się bowiem, żeby na dnie oceanu umieścić ludzi z trudną przeszłością, ofiary przemocy seksualnej, ludzi obarczonych licznymi traumami. Wydaje mi się to trochę naciągane, ale koniec końców uzasadnia to jakoś (odpornością na rozmaite „ciśnienia”), a poza tym daje mu to pole do stwarzania ciekawych, nieraz drastycznych sytuacji i solidnej rozbudowy psychologicznej warstwy postaci, co dość często przynosi świetne efekty. Grupa ludzi po przejściach, klaustrofobiczne pomieszczenia stacji i wielka, czarna głębia dookoła. Wesoło.
Watts to z wykszyałcenia biolog morski, ma w tej dziedzinie tytuł doktora, przez czas jakiś zajmował się karierą naukową. Dzięki temu segment science w tym science fiction jest dość solidnie rozbudowany, co zresztą jest rozpoznawalnym elementem książek Kanadyjczyka. Opisy morskiej fauny i fantazyjnych stworów z oceanicznego dna są co prawda wydumane (bo segment fiction też nie jest tu zaniedbany), jednak całkiem sensowne i wiarygodne. Koncepcja życia rodzącego się w podwodnych kominach geotermalnych zostaje tutaj rozbudowana o nową warstwę, stając się w pewnym momencie główną osią wydarzeń. Na końcu, jak to u Wattsa, znajdujemy kilka stron z opisem źródeł, a na nich odwołania do kilkudziesięciu książek i artykułów naukowych dotyczących zarówno biologii głębokowodnej, tektoniki i geologii, psychologii i sztucznej inteligencji.
Właśnie – sztuczna inteligencja – autor opisuje w książce tzw. Inteligentne żele – zbiory komórek neuronowych wykorzystywanych w charakterze superkomputerów. W pewnym momencie jeden z bohaterów z takim żelem rozmawia i rozmowa tak bliźniaczo przypomina rozmowy, które sam odbyłem kilkakrotnie z chatem GPT, bardzo ciekawy moment. Watts podchodzi do tematu w niezwykle głęboki sposób – w jednym z rozdziałów pokazuje świat oczami takiego tworu – i rozumie przy tym doskonale, że nie chodzi tutaj o przyspieszony ekwiwalent naszego myślenia, ale o myślenie według nowych zasad i reguł, których do końca nie pojmujemy – już wtedy, w 1999 roku zdiagnozował problemy, na które natykamy dzisiaj – bo że AI działa i to świetnie działa, to wiemy doskonale – problem w tym, że nie mamy pojęcia jak tak naprawdę działa.
Nie zawodzi też warstwa przygodowa, wypływająca pośrednio z tarć między członkami załogi, z pewnych odkryć na oceanicznym dnie i z knowań pewnej korporacji. Dość powiedzieć, że stawka w tej całej grze na dnie urośnie nagle do globalnych rozmiarów i całość w napięciu trzymać będzie.
Rozgwiazda to jest książka, która dostarcza na kilku polach, ciągnie za ogon kilka srok i daje radę, na żadnym z tych pól nie zawodząc. Zadowoleni będą zarówno ci, którzy szukają postaci z rozbudowanymi relacjami i wnętrzami, a także ci, co chcieliby nieco głębszego science fiction poruszającego egzystencjalne i filozoficzne struny, ci co chcą emocji i wartkiej akcji, też dostaną swoje (choć będą musieli trochę poczekać). Jakże mnie cieszy, że jest taki pisarz jak Watts i że jest na tyle popularny, że poza nowościami, także jego stare książki dostają nowe życie! Idźcie i czytajcie, mówię Wam!
niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy
za książkę do testów na ludziach gorąco dziękujemy Wydawnictwu Vesper